czwartek, 13 grudnia 2012

#3 Greg



Przyjaźnisz się z District3 od bardzo dawna. Właściwie dogadujesz się tylko z Micky’m i Danem ponieważ z Gregiem do tej pory nie potrafisz odnaleźć wspólnego języka. Ciągłe docinki i sprzeczki doprowadzały do wielkich kłótni. Nie miałaś pojęcia dlaczego West tak bardzo Cię nie lubi. Nic mu przecież nie zrobiłaś. Ile razy próbowałaś się z nim jakoś porozumieć.. już nawet tego nie liczysz...chyba z milion razy i nic. Za każde słowo wypowiedziane w jego kierunku w odpowiedzi dostawałaś tylko chamską odzywkę. Byłaś silna, ale cierpliwość, nawet Twoja ma też swoje granice. A zostały one przekroczone tego właśnie wieczoru.
Spędzałaś wieczór w towarzystwie District 3. Wymyśliliście grę w karty. Siedzieliście w milczeniu wpatrując się w swoje karty.
- Greg, oszukujesz – odezwałaś się, widząc Westa który próbował dyskretnie podejrzeć talię Micky’ego.
- Wcale nie . Daj sobie siana. – warknął w Twoją stronę.
- Wcale tak. Oszukujesz. Widziałam. – burknęłaś w jego stronę. Z oczu Westa posypały się iskry złości.
- Nie wmówisz tego nikomu! Jestem czysty zołzo! – wściekły wstał ze swojego miejsca.
- Zołzo?! Ja staram się być uczciwa oszuście ! – również poderwałaś się z miejsca. Zaraz za Tobą stanął Dan, który mocno przytrzymał ci ramiona, powstrzymując Cię przed rzuceniem się z pazurami na Grega. Micky zaś stanął za Westem .  Patrzyłaś na Grega z coraz większą złością.
- Weź się przyznaj Greg i po sprawie. Zaraz się pobijecie. – próbował załagodzić sytuację Micky.
- Nie pobije jej. Zwierząt się nie bije bo to karalne. – wysyczał Greg patrząc ci prosto w oczy. Tego było za wiele. Wyrwałaś się Danowi, podeszłaś do Westa i z całej siły przywaliłaś mu z liścia zostawiając na jego policzku odcisk swojej dłoni.
- Aua ! Zwariowałaś kretynko? – wrzasnął łapiąc się za pulsujący bólem policzek. Nie słuchałaś go już, odwróciłaś się na pięcie i wybiegłaś z mieszkania.
- [T.I] !! Wracaj !!! – usłyszałaś jeszcze za plecami  krzyk Dana, ale nie przejęłaś się tym. Chciałaś uciec jak najdalej od nich, od Grega.
Biegłaś i biegłaś, sama nie wiedziałaś dokąd. Piekące łzy spływały ciurkiem po Twoich policzkach. Złość i bezsilność rosła z każdą łzą. Dobiegłaś w końcu do jakiegoś jeziorka w parku. Zmęczona i zrozpaczona usiadłaś nad jego brzegiem. Nie wiadomo ile tam siedziałaś. Nie liczyłaś czasu. Wpatrzyłaś się w taflę jeziora, wyobrażając sobie twarz Grega.
- Dlaczego? Co ja mu zrobiłam? – szeptałaś do siebie. Kolejny potok łez.
- Przepraszam [T.I] – usłyszałaś za swoimi plecami cichy szept. Nie odwróciłaś się. Doskonale wiedziałaś kto za Tobą stoi.
- Po co przyszedłeś? Znów chcesz mnie przezwać ? – spytałaś cicho.
- Chcę Cię przeprosić [T.I], zachowałem się jak kretyn. – poczułaś, że Greg siada koło ciebie.
- Nie da się zaprzeczyć. Zabolało mnie to wiesz? Naprawdę zabolało. Co ja ci zrobiłam Greg? – odwróciłaś głowę by spojrzeć prosto w jego niebieskie tęczówki. Spokojnie oczekiwałaś odpowiedzi, ale on tylko westchnął, przysunął się do ciebie i lekko musnął Twoje usta. W szoku oddałaś pocałunek, kładąc rękę na jego policzku, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie niedawno go uderzyłaś. Greg pogłębił pocałunek, lecz po jakiś 2 minutach odsunął się od Ciebie i spuścił wzrok.
- Przepraszam.
- Dlaczego mi to robisz? – chciałaś wiedzieć. – Dlaczego do cholery ! – wrzasnęłaś, tracąc cierpliwość.
- Bo Cię kocham [T.I] !! Nie rozumiesz? – odwrzasnął łapiąc cię za ramiona. – Kocham jak wariat.- zakończył szeptem.
- To dlaczego mnie tak traktujesz? Ty mnie nie kochasz, tylko nienawidzisz. – nie rozumiałaś.
- Bo miłość to słabość, moja słabość [T.I]. Nienawidzę cię dlatego, że przez ciebie jestem po prostu słaby. Byłem taki zły dla Ciebie tylko dlatego, że myślałem, że pozbędę się tego uczucia. Ale nie mogę. Po prostu nie mogę. Zdałem sobie z tego sprawę dopiero dzisiaj, jak uderzyłaś mnie w twarz i wybiegłaś z płaczem. Dopiero dzisiaj zauważyłem jak bardzo cię, a zarazem siebie ranię, Przepraszam [T.I]. – wysłuchałaś tej krótkiej przemowy w milczeniu.  Gdy skończył, chwyciłaś go za policzki i lekko ucałowałaś w usta.
- Ehh kocham Cię głupku. Proszę obiecaj mi, że to się nigdy nie powtórzy. Że już mnie nie skrzywdzisz. – wpatrywałaś się e te jego cudowne oczęta oczekując odpowiedzi.
- Obiecuję. – szepnął.

Od tej chwili byliście nierozłączni. Micky i Dan cieszyli się, że w końcu przestaliście się kłócić , a Ty i Greg? No cóż. Cieszyliście się, że macie siebie.

wtorek, 4 grudnia 2012

#2 Micky




Londyn. Kolejny szary ranek , kolejna szara rzeczywistość. Co ranek wybierałaś się na uczelnie by się „edukować” jak to mówi Twoja mama. Jak na końcówkę lata było jeszcze dość ciepło, więc ubrałaś się tylko w zwiewny T-shirt z motywem Myszki Minnie. Uwielbiałaś tą bajkę, a ta koszulka była jedną z twoich ulubionych, zarzuciłaś torbę na ramię i wyszłaś z mieszkania. Po przejściu kilku kroków doszłaś do zatłoczonej Oxford Street. Jak zawsze było pełno ludzi chociaż to dopiero 8 rano! Przepychając się między ludźmi wparowałaś zasapana do najbliższego Starbucksa. „Mała kawa latte powinna od razu postawić mnie na nogi” pomyślałaś. Oczywiście w kawiarni było pełno ludzi. Londyńczycy przepychali się między sobą chcąc jak najszybciej kupić kawę i wyjść. Ty stałaś spokojnie. Nie spieszyło ci się. Gdy nadeszła Twoja kolej, zamówiłaś sobie kawę i z wielkim uśmiechem udałaś się do wyjścia. Wkładając portfel do torebki nie zauważyłaś, że ktoś właśnie popycha drzwi od strony ulicy. Było jedno wielkie bum… i mnóstwo twoich przekleństw.

- Patrz jak łazisz ofiaro! – wrzasnęłaś wściekła. Twoje całe latte rozlało się po Twojej ulubionej koszulce.
- Ups sorry nie chciałem. Naprawdę, ale mogłabyś patrzeć jak chodzisz – usłyszałaś męski głos nad swoją głową. On śmie upominać Ciebie? Przecież to on na ciebie wpadł…
- Ty mi karzesz patrzeć jak chodzę?! – wściekła zadarłaś głowę do góry by zmierzyć się oko w oko ze swoim  pechem. Gdy tylko spojrzałaś w jego brązowe tęczówki zaniemówiłaś…To był…
- Micky – wyszeptałaś mimo woli. Chłopak spojrzał na ciebie zdziwiony.
- Tak jestem Micky. Znasz mnie ? Zresztą nieważne. A ty jesteś ? – lekki uśmiech rozjaśnił mu twarz. W policzkach pojawiły się słodkie dołeczki.
- Mam na imię [T.I]. – podałaś mu rękę, którą natychmiast uchwycił i potrząsnął.
- Miło mi, słuchaj… – jego wzrok powędrował na twoją zmoczoną koszulkę – widzę, że lubisz myszkę Miki – zaśmiał się i sugestywnie poruszył brwiami.
- Nie myszkę Miki, tylko Minnie a to różnica Persons – odparłaś ze śmiechem.
- Au… po nazwisku to nie ładnie. Ale masz rację zasłużyłem sobie. Chodź odkupię ci tą kawe moja mała myszko Minnie. –, objął cię ramieniem na co oblałaś się delikatnym rumieńcem.  

Od tamtej chwili Micky codziennie przynosi Ci Twoją ulubioną kawę. Stałaś się jego małą Minnie. 


Tia… taki krótki… Mam nadzieję, że się podoba :):) Dla Basi, Rox :):)

niedziela, 2 grudnia 2012

#1 Dan



Byłaś z Danem już 2 lata. 2 piękne, szczęśliwe lata. Jednak od kilku tygodni coś zaczęło się dziać w waszym związku. Stałaś się nerwowa, często wybuchałaś i wyładowywałaś swoją złość na Danie. Wasze ciągłe sprzeczki doprowadzały do rozpadu waszego związku.
Wstałaś rano i swój dzień rozpoczęłaś od kolejnej bezsensownej sprzeczki ze swoim chłopakiem. W efekcie usłyszałaś tylko trzaśnięcie drzwiami i głośnie przekleństwa Daniela. Za dużo słów i za dużo… nawet nie zdążyłaś pomyśleć a zwymiotowałaś wszystko co leżało ci w żołądku.
„Dziwne, może powinnam przejść się do lekarza.” – jak  pomyślałaś, tak zrobiłaś.
Od lekarza wróciłaś cała roztrzęsiona. Drżącymi rękoma otarłaś łzy z policzków. Weszłaś do waszej wspólnej sypialni. Dana jak zwykle nie było. Może to i lepiej. Usiadłaś na łóżku, z kieszeni wyjęłaś pomiętą kartkę. Spojrzałaś na nią i znów zalałaś się łzami. Jesteś w ciąży. Jak to możliwe ? Nie wiedziałaś . Kawałek papieru spadł na podłogę. Nieważne gdzie spadł… musiałaś uciekać. Zerwałaś się z łóżka i zaczęłaś się pakować. Opróżniłaś swoją szafę i komodę w łazience. Szybko, szybko… Nie chciałaś by Dan przyłapał cię na ucieczce. To był koniec. Musiałaś odejść. Czas wrócić do domu.

5 miesięcy później.
Twoje życie bardzo się zmieniło. Tęsknota za Danem wzbierała na sile, gdy tylko dotykałaś swojego sporego rozmiarów już brzucha. Przez 5 miesięcy nie dzwonił, nie pisał. Nic, zupełnie nic.  Otarłaś pojedynczą łzę. Musisz być silna. Dla siebie i twojego maleństwa. Siedząc i głaszcząc się po brzuchu usłyszałaś dzwonek  do drzwi. Gdy je otwarłaś przeżyłaś szok.
- Dan ? C-co ty tu robisz ? Jak mnie znalazłeś ? – przerażenie, szok i złość.
- Też miło cię widzieć [T.I]. Mogę wejść? Musimy sobie coś wyjaśnić. – był zły, to było widać. Niechętnie wpuściłaś go do środka.
- Jak mnie znalazłeś? – zapytałaś ostrzejszym tonem.
- A czy to ważne {T.I] ? Znalazłem i tyle. Może teraz ja zadam ci pytanie: Dlaczego do jasnej cholery mi nie powiedziałaś ? – coraz bardziej podnosił głos.
- O czym? – starałaś się udawać głupią, ale i tak było to na marne.
- O czym ? O tym [T.I] !! – rzucił w ciebie kawałkiem papieru. Poznałaś tą kartkę, był to wynik twojego USG . – znalazłem to pod łóżkiem. Jak mogłaś mnie zdradzić ? Powiedz mi ! Jak mogłaś ?! – złapał Cię za ramiona i potrząsnął .
- Nie zdradziłam cię …. – wyszeptałaś, uwolniłaś się z jego ramion i odwróciłaś się tyłem do niego.
- Czyżby ? – usłyszałaś kpiący ton Dana – to niby czyje jest to dziecko co?
- TWOJE ! – wrzasnęłaś – Twoje i tylko Twoje Dan ! Nie chciałam niszczyć ci kariery, więc uciekłam z dzieckiem. Nie będziesz musiał zawracać sobie mną i nim głowy. Możesz dalej bajerować fanki i nie przejmować się niczym ! – byłaś zła i zrozpaczona. Poczułaś  jego silne ręce na swoich ramionach, obrócił cię przodem do siebie.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? – wyszeptał patrząc ci w oczy.
- Myślałam, że nie będziesz go chciał – nie mogłaś oderwać wzroku od tych jego pięknych brązowych tęczówek.
- Zwariowałaś [T.I] ? Jak mogłaś tak pomyśleć ? Kocham Cię słyszysz? I to dziecko również. – pocałował Cię i mocno przytulił. – Chcę być ojcem dla tego dziecka [T.I] i chcę być z Tobą. – jego czuły szept drażnił ci uszy. Czułaś się szczęśliwa.

Po tej całej akcji, wróciłaś z Danem do Londynu. Za 4 miesiące urodzi wam się wasze pierwsze dziecko. Dan jeszcze w życiu nie był tak szczęśliwy. Czeka Was wspaniała przyszłość.


__________________________________________________
ok mój pierwszy imagin.  Dość dziwny i nie podoba mi sie ale cóż... :) Z dedykacją dla Julii Lenarcik .xx